środa, 7 września 2016

Troje do pary

TROJE DO PARY

autor 
biskup Fulton J.Sheen           https://pl.wikipedia.org/wiki/Fulton_Sheen

przełożyła Agnieszka Sztajer



Kochani dostałam niedawno książkę-przepiękną książkę, o której muszę wam napisać. Książka 'Troje do pary' to przedstawienie prawdziwej natury człowieka, jego potrzeb, a przede wszystkim otworzenie oczu czego brakuje do szczęścia w małżeństwie. Troje do pary, czyli Trójca Święta, która jest niezbędna w każdym małżeństwie, aby było szczęśliwe, trwałe, piękne, po Bożemu, radosne, twórcze i stwórcze. Aby odnaleźć miłość w małżeństwie jest potrzeba Boskiej siły, którą można odnaleźć tylko w Trójcy Świętej.
Książka jest przepiękna. Żałuję, że nie miałam możliwości przeczytać czegoś takiego przed ślubem, albo na początku małżeństwa..... chociaż może wtedy bym tego nie zrozumiała.... kto wie.... ale na szczęście Pan Bóg znalazł sposób by te wiadomości dotarły do mnie.
Pragnę podzielić się w Wami recenzją o tym, co w tej pięknej książce jest, a także wiedzą, którą już wcześniej miałam. 



Miłość nie ma się nijak do seksu. Seks jest często zniewoleniem szczególnie w dobie pornografii, internetu, telewizji, gdzie promuje się nagość i zmysłowość. O duchu nie ma nic w przekazie tych mediów. 
"Największym złudzeniem kochanków jest myśl, że intensywność ich doznań seksualnych gwarantuje trwałość miłości"
Niestety tak promuje świat-tymczasem doznania cielesne, np ilość przeżytych orgazmów w życiu jest czymś zupełnie nieznaczącym dla człowieka, który kocha. Natomiast dla człowieka, który kocha siebie jest to istotne by samemu przeżywać orgazmy i udowadniać sobie, że się jest ważnym przez to, że umie się drugiej osobie dać cielesną przyjemność-na przykład kilka orgazmów pod rząd.... Jakież to puste! W łóżku euforia, w realu taka para może być bardzo nieszczęśliwa i kroczyć drogą do piekła korzystając przy tym z grzechu-stosunek przerywany, antykoncepcja, czy życie we dwoje bez ślubu sakramentalnego. Czysty egoizm-zaspokoić cielesność, a duch niech umiera.
"Małżeństwo oparte na seksualnej namiętności trwa nie dłużej niż zwierzęce pożądanie"
Niestety tak jest, bo pożądanie się wypala. Nie można w nieskończoność dawać sobie coraz większej radości w łóżku. Jeśli nie ma jedności duszy, czyli relacji duchowej wtedy albo jest rozwód, albo życie w nieszczęściu co prowadzi do frustracji, depresji, nerwicy, a za tym idą kolejne dolegliwości fizyczne. 
Jeśli seks jest bożkiem, wtedy prawdziwy Bóg nie istnieje między dwojgiem. Nie modlą się razem, nie chodzą do Kościoła razem, nie ma wzrostu duchowego w małżeństwie, a seks z czasem może stać się wręcz obrzydliwy dla jednego z małżonków, gdzie przeważnie jest to kobieta.
"Poczucie pustki, melancholii i frustracji wynika z niemożności nieskończonego zaspokojenia w tym, co cielesne i ograniczone.... Najbardziej zgnębieni na duchu są ci, którzy próbują znaleźć Boga w fałszywych bożkach" -czyli depresja murowana!
Oczywiście seks stworzył Bóg, ale powinien on być dopełnieniem miłości duchowej między małżonkami w sakramencie małżeństwa. Każdy inny związek niż małżeństwo zawarte w Kościele jest herezją! jest co najwyżej jakąś umową jak umowa kupna samochodu-ślub cywilny. Nie ma u Boga innego błogosławieństwa dla dwojga jak ślub Kościelny. 
"Płciowość, gdy nie zostaje wyniesiona do nieba, nieuchronnie znajdzie miejsce w piekle".
Gdy próbujemy oddzielić ciało od duszy możemy co najwyżej skończyć w piekle.  Jeśli to pożądanie kieruje człowiekiem i jest na tyle silniejsze, że woli trwać w grzechu niż wybierać wolę Bożą, wtedy szczęście nie kończy się radością, ale frustracją, życiem w depresji, a konsekwencje grzechu jak mówi Pismo Święte są jednoznaczne.

Załóżmy, że kobieta/mężczyzna żyje bez ślubu sakramentalnego. Co ich ma zmotywować do bycia ze sobą do śmierci jeśli nie ma w tym Boga? seks? jednego człowieka szybko można zastąpić drugim-młodszym, ładniejszym, zgrabniejszym, bogatszym, itp itd... Jeśli w czymś nie ma Boga, to nie jest to trwałe, bo jak mówi Bóg to, co na piasku się nie ostoi. A jedynym stabilnym fundamentem jest Chrystus, a Jego z kolei spotykamy w komunii świętej. Jeśli więc żyjemy w innym związku niż sakramentalny nie możemy żyć w tej Komunii.  
"Dla kobiety źródłem smutku jest uczucie poniżenia wynikające ze świadomości, że jej małżeństwo opiera się wyłącznie na seksualności i mogłaby zostać zastąpiona przez jakąkolwiek inną kobietę"
mm
Również zostaje w książce  poruszona  sprawa rozwodu:
"kto łamie prawo Boże i wyklucza się z Mistycznego Ciała Chrystusa, zawierając drugie małżeństwo, często próbuje się usprawiedliwić, mówiąc: nie mogłem zaakceptować nauki o transubstancjacji" , czyli nie uznaje nauki Jezusa za prawdziwą, bo skoro działa przeciwko niej to inaczej być nie może.


Autor nawiązuje do prawdziwej miłości zanurzonej w krwi Pańskiej i w miłości Bożej. Prawa Boże każdy z nas ma wyryte w sercu na zawsze i choćby człowiek się całe życie buntował przeciwko Bożej nauce czy przykazaniom, to jego dusza będzie dążyła do tego co czyste i Boskie i w taki sposób doprowadza się człowiek tylko do samozagłady, bo dochodzi do rozerwalności ciała i ducha, a to prowadzi do chorób fizycznych i psychicznych.
Stąd własnie w dzisiejszym świecie tak dużo depresji i nerwic, które prowadzą do zagłady ciała przez inne dolegliwości. Choroby te uszkadzają narządy wewnętrzne, co powoduje właśnie choroby fizyczne.
Książka pokazuje nam do czego prowadzi grzech. I ten pierworodny do czego doprowadził i ten dzisiaj jak wielkie spustoszenie robi w każdym człowieku. Tym bardziej jeśli człowiek nie chce się zwrócić do Boga i uznać tego, co robi za złe.
Grzech wykańcza człowieka!

Małżeństwo zanurzone w Trójcy Świętej, to małżeństwo kroczące drogą Chrystusa, kochające Boga Ojca i Mu oddane, a przez to namaszczone Duchem Świętym, który działa przez małżonków na dzieci i dalsze otoczenie. 
Świat próbuje temu umniejszać, oczerniać itp, ale małżeństwo jest ołtarzem Pańskim, na którym dzieją się każdego dnia cuda Boże. Sama jako żona i matka widzę jak Pan Bóg działa w nas i przez nas na innych. Co Pan Bóg uczynił z nami przez sakrament małżeństwa, to nawet mi się w głowie nie śniło, gdy ślub brałam. Nieświadomość daru jaki zostaje nam złożony jest często ukazany jako piętno wierności po grób w trudach i znojach. Tymczasem świadomość władzy i wielkości sakramentu małżeństwa otwiera nowe horyzonty, daje siłę, nadzieję, wiarę i radość każdego dnia. 
Jednak ołtarz małżeński nie kończy się na ślubie, na łóżku, czy na wzajemnej fascynacji, ale kiedy jest połączony z Chrystusem w ciągłej relacji, wtedy daje nowe radości przez nowe życie. Dzieci są owocami miłości i tak powinny być postrzegane. Nie jako trud, nieszczęście czy uwiązanie w domu, ale radość wypływająca z miłości. "Nie ma miłości bez krzyża, a krzyża bez Chrystusa nie uniesiecie"-mówił Jan Paweł II. tylko z Jezusem jesteśmy w stanie dokonać cudu wychowania dzieci bez obciążenia psychicznego. Niestety, ale świat żyjący bez Ducha Świętego doprowadził do tego, że człowiek postrzega dzieci / wielodzietność jako trud, jako ubóstwo, jako biedę. Bez Ducha Św. kobiety nie mają siły być matkami, a ojcowie ojcami-ucieka się w pracę i używki. Zatraca się relacje przez elektronikę, bo Duch Św. daje mądrość i charyzmat rodzicielstwa, a bez niego wszystko jest niemożliwe. Ani karmienie piersią nie przynosi radości, ani chodzenie na wywiadówki, ani wspólne przebywanie w ciszy czy na modlitwie. 

"Dajcie mi święte matki, a uratuję świat"-mówił Św.Augustyn-a święte matki są wtedy, kiedy się duchowo rozwijają. Jak się rozwijać w dobie telewizji, telefonów, tabletów....? Zostawić to wszystko i trwać w ciszy. W ciszy mówi Bóg.
"dziecko jest również znakiem i obietnicą ludzkiej wolności, bo jest nowym, dodanym światu, aktem wolnej woli"- a zamykanie się na płodność jest dziełem diabła. Czasem ludzie się dziwią, że coś z tym małżeństwem nie tak, że się rozleciało.... Jak się demonom otworzy furtkę to włażą bez pytania. Taką furtką jest śmierć antykoncepcji. Główny problem jest dzisiaj nie w polityce czy społeczeństwie, ale w nas-w każdej jednostce po kolei. Zwalanie winy na innych to ulubione zajęcie demonów. Natomiast gdy każdy zajmie się wykrzewieniem zła i grzechu ze swojego domu, wtedy świat będzie lepszy. Najgorsze jest to, że przestaliśmy wierzyć w moc Boga. On jest wszechmogący, a my często pytamy 'jak wykarmię kolejne dziecko'.....itp itd. Wierzyć w Boga to wierzyć, że nie da nam zrobić krzywdy w żaden sposób. Wierzyć w demona, to żyć w lęku.

"Małżeństwo musi ewoluować w rodzinę, tylko wtedy nie ulega wyczerpaniu  i znużeniu, odkrywając, że dwójca staje się trójcą, miłość wciąż się odradza, a ofiara złożona z siebie powraca w postaci otrzymanych darów"- małżeństwo zamknięte na płodność zatraca się w grzechu. Im więcej wolnego czasu, tym więcej grzechu w rodzinie. Tam, gdzie czas wypełniają dzieci, ich wychowanie, nasz wspólny wzrost duchowy, tam nie ma miejsca na grzech.  Wystarczy pomyśleć logicznie co się dzieje w rodzinach z jednym dzieckiem, czasem dwójką? Telewizja, alkohol, gry, pornografia, imprezy, rozwiązłość , a jednocześnie coraz większa pustka. Dzieci dorastają, rodzice się rozstają-nie ma miłości, nie ma relacji, tworzy się pustka, która odbija się echem rozwodu. Podobnie się dzieje tam, gdzie dzieci nie ma. Rozejście jest tylko kwestią czasu. Tymczasem każde kolejne nowe życie wnosi w rodzinę błogosławieństwo. Sama doświadczyłam i wiem, że rzeczy niemożliwe są możliwe, a strasz potrafi się przerodzić w miłość i radość. 


Jeśli chcesz, 
-aby Twoje małżeństwo było święte, 
-jeśli chcesz czegoś więcej niż piekło, 
-jeśli chcesz żyć blisko Boga
-jeśli chcesz zerwać relacje z demonem
-jeśli chcesz wiedzieć jak żyć w małżeństwie 
-jeśli chcesz zmienić małżeństwo na lepsze, naprawić je, uświęcić małżonka i naprawić relacje
-jeśli chcesz mieć święte dzieci
ta książka jest dla Ciebie!

Uważam, że ta książka jest pisana pod natchnieniem Ducha Świętego. Rozkochałam się w Trójcy Świętej od pierwszej strony i z pewnością pod natchnieniem tego będę tworzyć wpisy na blogu i fb. Zapraszam was do czytania.
 

Uważam, że ta książka nie bez powodu trafiła nasze ręce. Pan Bóg przez ostanie 2 lata uczynił taką rewolucję w naszym małżeństwie, a wszystko co tu przeczytałam działo się przez te 2 lata. Chwała Panu.

Jeśli masz pytania pisz pod postem lub wiadomość prywatną w linku: 

1 komentarz:

Piotr pisze...

Witam Serdecznie. Świetny wpis, książkę już zamówiłem, niedługo będzie :) To niesamowite, Fulton Sheen pisze o rzeczach o których kilkadziesiąt lat później mówił Jan Paweł II. A mianowicie chodzi o powiązanie małżeństwa z Trójca Święta. Na wzór doskonałej komunii Boskiej między Trojosobowym Bogiem. Niewyobrażalne, że już wtedy Arcybiskup Sheen o tym pisał.Jako,że nie mogę się doczekać książki i ciekawość aż mnie zżera mam dwa pytania. Czy w książce Troje do Pary, Sheen stoi mocno na stanowisku, że małżeństwo, miłość małżeńska jest czymś najwazniejszym w zyciu, najpotezniejszym, najsilniejszą wiezia miedzyludzka jakiej człowiek może doświadczyć na Ziemi? Krótko mówiąc czy Sheen pokazuje wielkość, wyjątkowość i piękno małżeństwa? Drugie pytanie. Czy Sheen w jakimś miejscu książki wskazuje, ze miłość, która narodziła się między małżonkami przetrwa w Niebie? Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź, może być nawet krótka. Mam wrażenie, że to Bóg podpowiedzial mi zakup tej pozycji, mam nadzieję, że moje małżeństwo jeszcze się po niej umocni i uswieci. Dziękuję za piękny wpis wyżej. Pozdrawiam Serdecznie.